Veterama odbywa się dwukrotnie w ciągu roku. Na wiosnę miłośnicy zabytków zjeżdżają się na historyczny Hockenheimring, jesienią spotykają się w Mannheim. To prawdziwe święto – nasze święto. Impreza gromadzi tak wielu wystawców przyjeżdżających z wszystkich stron świata, że ilość eksponatów i ich różnorodność jest większa niż w jakimkolwiek znanym mi muzeum.


Gdy wędruję pomiędzy stoiskami szukając potrzebnych mi fantów i podziwiając wystawione dobra minionego świata nieraz odczuwam na ich widok charakterystyczne skurcze w żołądku i mrowienie w mostku. Uczta, prawdziwa uczta dla zmysłu wzroku, powonienia i słuchu. Dotykanie przedmiotów wzmaga dodatkowo te doznania. Wędruję zawsze z włączonym gps-em, w którym zaznaczam miejsca do których muszę wrócić. Jest to jedyna sprawdzona przeze mnie metoda, by odnaleźć znaleziony fant, gdy najpierw zaniechawszy jego zakupu z uwagi na cenę, po jakimś czasie wracam z pokorą by go nabyć, gdyż na innych straganach jest również – ale jeszcze droższy. Wiosenny Hockenheimring bez problemu obchodzę w jeden dzień, ale jesienny bazar w Mannheim w dwa dni jest mi trudno ogarnąć. Nasz poczciwy OldtimerbazaR gromadzi do pięciuset wystawców, ale w Mannheim jest ich ponad cztery tysiące. We Wrocławiu bywa do 10 tysięcy odwiedzających, ale w Mannheim jest ich ponad 45 tysięcy. Samochodów zabytkowych u nas przy dobrej pogodzie jest około dwustu, wszelkich motocykli – i zabytkowych i współczesnych na których przyjeżdżają odwiedzający – nie więcej niż dwa tysiące. W Mannheim bez względu na pogodę samochodów zabytkowych jest ponad dwa razy więcej, motocykli ponad trzy razy więcej i to licząc tylko te zabytkowe! Dla mnie to raj, dla Was zapewne też. Mamy więc przed sobą jeszcze duże perspektywy rozwojowe, by nasze polskie imprezy dorównały tej największej.
Wokół wszędzie słychać język polski. Nasi koledzy w zaopatrzeniu rynku w części do motocykli zabytkowych odgrywają największa rolę. Możemy być dumni, gdyż to od nas Niemcy kupują repliki części do BMW, DKW, NSU i Zündapp’a. Dostawy dla marek amerykańskich Indiana i Harley-Davidsona zdominowali Czesi. Dla Pracowni OldtimerbazaR Veterama to punkt kontaktowy. To na tym najpotężniejszym w Europie bazarze przyjmujemy jednoślady do renowacji, a po jej zakończeniu odwozimy. Wolimy tę formę dostawy wyremontowanego pojazdu niż odwiezienie go klientowi do domu, gdyż właśnie dzięki temu, że przywozimy go na Veteramę naszą pracę mogą podziwiać tłumy. Dzięki temu otrzymujemy kolejne pojazdy do renowacji, gdyż jakość pracy widzą odwiedzający imprezę.
W tym roku pogoda nie dopisała. W piątek padało, w sobotę lało, a w niedzielę co prawda zrobiło się słonecznie, ale ta zmiana pogody była zaskoczeniem i dla wystawców i dla odwiedzających, którzy nie wiedząc, że się przejaśni nie wybrali się na bazar. Dlatego na zdjęciach tak wiele pustych przestrzeni. Gdyby weekend pogodowo był atrakcyjny, trudno byłoby przecisnąć się w szczycie między stanowiskami. Zamiast się rozpisywać o rzeczach, które jeśli jesteście zainteresowani znajdziecie w Internecie, kończę pisanie zostawiając więcej miejsca na zdjęcia, które podczas imprezy dla Was – Drodzy Czytelnicy zrobiłem.
Autor: Piotr Kawałek
Rzeczoznawca Motoryzacyjny SRTSIRD 2897
Pracownia Restauracji Pojazdów OldtimerbazaR
www.oldtimerbazar.pl

Komentarze do tego posta są wyłączone.

stat4u